Airbag - Identity (2009), w oczekiwaniu na ciąg dalszy

Norweski zespół Airbag szykuje się do wydania swojej drugiej dużej płyty, All Rights Removed. Krążek ten trafi do sklepów już za dwa tygodnie, a jego recenzja na pewno pojawi się także u nas, zatem najwyższa pora nadrobić na Musihilation zaległości i przedstawić czytelnikom debiut tej grupy, wydany w 2009 album Indentity. Brak recenzji tej płyty jest bowiem moim sporym niedopatrzeniem, jako że jest to jeden z ciekawszych krążków roku 2009.

O tym, że na północy Europy dobre zespoły wciąż pojawiają się częściej niż trzęsienia ziemi na Filipinach, zdążyliśmy się już nie raz przekonać, a i na Musihilation jakiś czas temu o paru ciekawych grupach Skandynawskich pisałem. Airbag jest kolejną kapelą, na którą warto zwrócić uwagę. W obecnym kształcie i z obecną nazwą, kwintet wystartował w 2005 roku i dość szybko zdobył sympatię fanów na całym świecie wydanymi i udostępnionymi na stronie zespołu EPkami. To właśnie internet w dużej mierze był szansą dla Airbag, by dotrzeć do szerszej grupy miłośników muzyki. Szansę tę, trzeba przyznać, zespół świetnie wykorzystał. Już mała płytka Sounds That I Hear cieszyła się sporym powodzeniem i została pobrana ze strony zespołu ponad 13 tysięcy razy w ciągu zaledwie kilku pierwszych miesięcy. Grupa zaczęła się też pokazywać na żywo, grając z tak znanymi firmami jak The Pineapple Thief, Gazpacho czy nasz Riverside. Przyszła więc pora na pierwszy duży album, na który złożyły się kompozycje dostępne wcześniej na EPkach i płytach demo.

Identity wydano w kwietniu 2009, a fani ponownie nie zawiedli. Utwory z płyty, udostępnione ponownie w internecie przez sam zespół, zostały ściągnięte ponad 200 tysięcy razy, co jest wynikiem dość zaskakującym, biorąc pod uwagę niewielki staż zespołu. Dziwić się jednak przestajemy po usłyszeniu zawartości płyty. Identity to niemal godzinna muzyczna uczta, pełna melancholii, nieco jesiennych klimatów i pięknych melodii. Grupa jako swoje inspiracje wymienia Pink Floyd, Porcupine Tree, Anathemę, ale też popowe zespoły, jak a-ha i Talk Talk. I chyba właśnie ta mieszanka artyzmu i dobrych melodii sprawia, że płyty tej słucha się tak przyjemnie. Już wstęp w postaci mocno floydowego Prelude wprowadza słuchacza w nastrój, który nie zmieni się znacząco aż do końca trwania albumu. Kolejne utwory płyną lekko, stopniowo wciągając w ten pełen kontemplacji i muzycznych pejzaży świat. Być może część słuchaczy narzekać będzie na pewną monotonię – nie da się bowiem ukryć, że nie doświadczymy tu dramatycznych zwrotów akcji w stylu Dream Theater, a nastroje tworzone przez zespół nie zmieniają się jak w kalejdoskopie. W niczym to jednak nie przeszkadza. Identity świetnie się słucha w całości, dając się ponieść lekkości i pewnemu smutkowi, dominującemu w kompozycjach. Co istotne, mimo wielu różnych inspiracji, do których muzycy otwarcie się przyznają, twórczość Airbag nie jest jedynie naśladownictwem. Już na pierwszej płycie jest to zespół, który podąża w konkretnym kierunku.



Obok wspomnianego wstępu, na uwagę zasługują na pewno Steal My Soul – fantastyczna, hipnotyzująca wręcz kompozycja, w której łatwo usłyszeć wpływy takich wykonawców, jak Anathema, czy Archive, oraz Colours – utwór, który znakomicie pasowałby do jednego z projektów niejakiego Stevena Wilsona. Ten drugi kawałek zdążył zresztą zaskarbić sobie sympatię tysięcy słuchaczy w Polsce, gdyż spędził na przełomie 2010 i 2011 roku ponad 30 tygodni na Liście Przebojów Trójki, osiągając na niej znakomite, trzecie miejsce. Pomógł w tym z pewnością występ zespołu we wrześniu 2010 na inowrocławskim Ino Rock Festival. O kolejne wizyty w naszym kraju możemy być chyba spokojni, gdyż muzycy przyznają, że Polska i Holandia to dwa kraje, w których, jak do tej pory, odnosili największe sukcesy.

Identity to nie radosna, łatwa w odbiorze twórczość. Owszem, mnóstwo tu zachwycających melodii, jednak melancholia dominująca na albumie sprawia, że nie jest to z pewnością muzyka na każdą okazję. Sam zespół raczej stronił od używania określenia rock progresywny, bo i tej progresji na Identity zbyt dużo nie ma, a i z muzyką stricte rockową nie do końca mamy tu do czynienia. Myślę, że najprościej nazwać twórczość Airbag muzyką ambitną z elementami rocka i progresji, której, notabene, ma być znacznie więcej na drugim krążku, przynajmniej według zapowiedzi muzyków zespołu. Na Identity aż tak często tych progresywnych wpływów nie słychać, mamy za to znakomite podkłady klawiszowe, spokojnie pulsujący, hipnotyczny bas, piękne solówki gitarowe bez jednoczesnego popadania w dźwiękowy onanizm, no i, przede wszystkim, fantastyczną przestrzeń, którą udaje się zespołowi stworzyć za pomocą instrumentów. Identity to wręcz znakomita płyta na jesienne wieczory, które czekają nas znacznie szybciej, niż byśmy chcieli. Przy dźwiękach z tego albumu, będą o wiele przyjemniejsze i łatwiejsze do zniesienia.

zdjęcie zespołu pochodzi ze strony http://www.airbagsound.art.pl/

Komentarze