Warriors come out to play, czyli rosyjski thrash attack.

Kiedy myślicie "thrash", myślicie: USA, Niemcy, Ameryka Południowa...? A może warto szukać w zupełnie przeciwnym kierunku? Warto rzucić uchem na to, co robią w tej dziedzinie Rosjanie? A robią dobrze, dużo i z legendarną już słowiańską fantazją. 

Transilvanian, bo o nich konkretnie mowa, to dość młoda kapela, jednak prężnie działająca, głównie na lokalnym poletku. Moment, w którym panowie uznali, że nie ma już odwrotu i decydują się na opanowanie świata, to rok 2010. Od tej pory zdążyli już nawet zagrać w Polsce trzy koncerty, na przełomie lutego i marca (Warszawa, Gdańsk i  Kraków; z The Pack i lokalnymi supportami) 2012. Ja oczywiście poznałam zespół zupełnie przypadkowo, już po ich występach w naszym kraju, więc konfrontacja z wykonawcami na żywo nie była możliwa. Mam jednak nadzieję, że kiedyś ten stan rzeczy ulegnie zmianie. 
No dobrze, ale z czym to się je i w ogóle co to za jedni? 
Rosjanie proponują kompletnie odjechany crossover/thrash o formie, która z pewnością mile połechta ego wielu thrashowych maniaków. Nie jest to bezmyślna łupanka, nie brzmi tak jak każda inna przeciętna  thrashowa kapela. Ma w sobie pierwiastek niezwykłości, jednak nie przyćmiewa on dobrze znanej i pokochanej przez miliony fanów na świecie szybkości czy mocy tej muzyki. Jest bezkompromisowo, dziko wręcz i momentami niepokojąco. Tak, jakbyśmy zmieszali Slayera - z jego szybkością i wściekłymi solówkami (oczywiście nie porównuję tu do Mistrzów, bo gdzież by tam!) z szaleństwem jakie serwują chociażby Municipal Waste (podobnie wyobrażam sobie koncerty) i doprawili to wszystko death'owym klimatem w stylu (nomen - omen) Death czy Entombed

Wokal wprawdzie jak na moje ucho momentami mało czytelny (przydają się liryki zamieszczone na bandcamp) i wyraźnie skręcający w "wyrzyganą" stylistykę, ale przyjemnie komponuje się z galopem, jaki serwują pozostali muzycy. Numery pędzą jeden po drugim, właściwie chwile odpoczynku to tylko te, kiedy akurat jeden utwór skończył się a drugi jeszcze nie zaczął. Ewentualnie intro. Czyli prawidłowo. Szczerze mówiąc nie jestem fanką EP, demówek i podobnych wydawnictw, które przecież w ogromnych ilościach i w wersjach darmowych krążą w sieci, ale ta konkretna, December Reaper Transilvanian, zaintrygowała mnie nie tylko okładką ale i z zaskakującą częstością gościła na mojej playliście. Zdjęcia z koncertów sugerują, że chłopaki świetnie rozgrzewają publikę, doskonale sami się przy tym bawiąc. Potencjał w  materiale jest, więc wierzę, że kiedy ponownie dotrą do Polski, skopią co najmniej kilkadziesiąt polskich tyłków.

Jest coś szczególnego w tym skromnym, pięcioutworowym (w tym jeden cover, S.O.D. - Kill Yourself) tworze czwórki Rosjan, co każe mi polecić Wam ten zespół. To po prostu bardzo dobra kapela, z tak zwanymi "widokami na przyszłość", z wyczuciem łącząca thrash z wpływami deathowymi. Warto sprawdzić, więc sprawdzajcie: 





Zdjęcia pochodzą z oficjalnych kanałów zespołu. 



Komentarze