Tocząc wojnę ze wszystkimi - Skowyt

 "Takie miasto jest na świecie, gdzie dziewuchy jak poduchy..." a chłopaki zawadiaki. Na dodatek grają na gitarach (zupełnie głośno) i deklarują nienawiść do rocka (bezpośrednio). Brzmi dobrze? Oryginalnie? W czasach, kiedy większość kapel ucieka się do programów telewizyjnych gdzie usiłuje się wybić, takie wypowiedzi wypadają świetnie! Mając nadzieję na to, że nie padłam ofiarą zwykłego zabiegu marketingowego, zapraszam Was do zapoznania się z kapelą Skowyt
Ponieważ historie kształtowania się składów kapel zwykle są nudne, a Skowyt zasługuje na pełną uwagę, warto wiedzieć przede wszystkim, że panowie pochodzą z Warszawy, a wspólnie łoją już od niemal 10 lat. Początkowo zespół, którego nazwa inspirowana jest wierszem Allena Ginsberga, uciekał się do interpretacji utworów poetyckich, jednak z czasem wypracował własny styl - oczywiście po drodze zahaczając o kilka gatunków muzycznych, co moim zdaniem świadczy na korzyść kapeli. Ostateczny kształt tego, co gra i jak podchodzi do muzyki Skowyt, obrazuje w każdym tego słowa znaczeniu wydany całkiem niedawno debiutancki album, Achtung, Polen!. Pozornie niewinna okładka, a w środku, już na wstępie, agresywny manifest przeciwko niemal wszystkim i wszystkiemu. Kogóż to oni nie nienawidzą... Ale ja to kupuję, bo dziś niemal każdy zespół próbuje wejść w cztery litery potencjalnym słuchaczom, lukrując na lewo i prawo i szczerząc się do obiektywów kamer i aparatów w każdym możliwym miejscu. A tutaj , bez ściemy - nie lubisz nas, jesteś przeciwko nam, to wyp********. Taki przekaz rzecz jasna mocno przecedza publikę pod sceną, ale dzięki temu zespół może przynajmniej liczyć na to, że fani, którzy pod nią zostaną, będą tam już na dobre. Ale wróćmy do muzyki, chociaż ta mocno koresponduje z resztą. Jako, że Skowyt poznałam zupełnie niedawno, a do Warszawy z reguły jeżdżę tylko na większe koncerty, skupię się na ostatnim wydawnictwie zespołu, które mną wstrząsnęło i postanowiłam z tej okazji podzielić się dobrą nowiną.


Achtung, Polen!, to z jednej strony coś w sam raz dla fanów polskiego punk rocka spod znaku Dezertera, czy Moskwy, z drugiej strony gdzieś tam pobrzmiewa brytyjski punk z okolic The Clash czy Sex Pistols. Muzycznie można doszukiwać się najrozmaitszych smaczków, chociaż dla mnie - tradycyjnie - najistotniejszą warstwą jest wokal i teksty. A tutaj jest, szczerze powiedziawszy, rewelacyjnie! Niebanalnie, choć bezpośrednio, przy czym nie brakuje wątków bardzo aktualnych, zaangażowanych politycznie, problemów bliskich pokoleniu wychowanemu w latach 90 (pod tym względem Skowyt przypomina mi twórczość Dezertera). Ktoś już gdzieś napisał, że to odpowiedź na łódzkie Cool Kids Of Death. Cóż, coś w tym jest, bo teksty są równie ostre jak na "jedynce" i "dwójce" CKOD, ale to chyba jedyne podobieństwo, bo muzycznie to nieco inna bajka. W każdym razie, jeśli mieliby przejąć pałeczkę od nieco rozmiękłych już, lub po prostu dojrzalszych coolkidsów, to byłoby to przejęcie w zupełności zasłużone. Nie szukajcie w tekstach Skowytu rozwiązania dla waszych problemów, odpowiedzi na pytania egzystencjalne ani dobrych rad - znajdziecie tu tylko wyciągnięte spod dywanu brudy, jeśli kawę na ławie, to z zasyfiałego ekspresu, a nie aromatyczną kawusię ze Starbucksa. Znajdziecie grunge'owy brud, szalejącego na scenie wokalistę, zrozumienie dla słabości jedynie w imię człowieczeństwa ale nie chamstwa. Po prostu szczerość. No i ja im wierzę. Fragmenty Achtung, Polen!, które najbardziej przypadły mi do gustu, to dwa znakomite otwieracze, czyli tytułowy i Pokolenie Chuj. Obydwa doskonale, w rytmie radosnych melodii opowiadają o polskich kompleksach, megalomanii i podziałach wewnątrz kraju. Wydźwięk i forma odrobinę przypomina mi utwór Polak olsztyńskiej Łydki Grubasa. Dobrze, że coraz więcej artystów spogląda na sprawy bieżące z tak ogromnym dystansem. Pokolenie Chuj to kontynuacja manifestu z wkładki płyty, chociaż jest bardziej ogólnie. Już nie tylko zespół, ale całe pokolenie musi walczyć, chociaż skazane jest na beznadzieję - bez zbędnego patosu i wprost. Do tego utworu powstał także teledysk, wprawdzie niewiele ma wspólnego z tekstem, ale jest dynamiczny, "zespół gra i śpiewa a publika rozwala wszystko dookoła". Czyli stara szkoła. Dalej jest równie mocno i ciekawie, komentarze do otaczającej rzeczywistości, do tego wpadające w ucho refreny (przez dwa tygodnie nuciłam: "okupaaacja twojej duuuszy"). Właściwie trudno się do czegokolwiek przyczepić, bo całość podoba mi się bardzo. 

Płyta brzmi świeżo, a jednocześnie w starym stylu. Tekstowo jest mocno, parę cytatów nadawałoby się na wlepki i miejskie wrzuty, jak np.: "Człowiek z krzyżem w ręku / od człowieka ze swastyką / niewiele się różni / zaledwie symboliką". Dodatkową atrakcją Achtung, Polen! jest gościnny udział Olafa Deriglassoffa  w jednej kompozycji, Warszawskie dziewczyny. Melorecytacja Olafa w połączeniu z chórkami chłopaków ze Skowytu, plus harmoszka w tle wypadły bardzo, ale to bardzo przekonująco.
 Zapewniam, że płyta "przelatuje" w błyskawicznym tempie i trudno wyrzucić z głowy jej zawartość. To naprawdę cholernie dobre granie. Mam nadzieję, że niebawem będzie okazja sprawdzić to na żywo. Krótko mówiąc - polecam Skowyt!



Tu obczajajcie:
http://www.skowyt.net/
https://www.facebook.com/Skowyty
http://www.myspace.com/skowyt
http://www.youtube.com/user/SkowytSkowyt

Zdjęcia - ze skowytowego fejsbuka. 

Komentarze