Czas na recenzję jednej z najgłośniejszych premier ostatnich dni, a mianowicie nowego albumu Luxtorpedy, Robaki.
Ponieważ autor przyjął formę punktową, na początek co nieco o każdym z utworów, a na deser - podsumowanie. Miłej lektury, przed Wami tekst Crawleya.

Amnestia to kolejny problematyczny utwór.Początek jest świetny, wszystko gra, choć linia wokalu Hansa - nie do końca. Wejście drugiego wokalu tylko na chwilę poprawia sytuację. Patent powtarzania jednej linijki tekstu ponownie wprowadza monotonię, nie wspominając już o refrenie, który położony jest według mnie zarówno muzycznie, tekstowo, jak i wokalnie. Znów - mniej niż 4 minuty, a strasznie się dłuży. Pierwszy utwór, który zdecydowanie bym wywalił z płyty.
Wilki dwa. Z tym numerem miałem z początku straszne problemy. W ogóle mnie nie ruszał, teraz też nie jest rewelacyjnie, niemniej już nie drażni. Wystarczyła zmiana nastawienia do całości - zacząłem to traktować jako popową balladkę i może być, niemniej sporo bym tu zmienił. Z pewnością zwrotka Licy zaśpiewana jest świetnie (brawo!), niemniej bardzo bym się zastanowił, czy nie powinien to być numer tylko i wyłącznie śpiewany przez Hansa. Dzieje się tak głównie przez to, że krzyk Licy jest mało balladowy i zwyczajnie tutaj nie pasuje. Jeśli zaś obydwaj mają śpiewać, to wprowadziłbym podział na role i kontrast dwóch wokali. Niestety to, co dostaliśmy jest dość miałkie i ogólnie może być, ale gdyby zmienić ten utwór pod względem podziału wokali czy w ogóle wyrzucić go z płyty, ewentualna strata byłaby niewielka.
Tu i teraz - odbiór zupełnie odwrotny niż przy poprzednim. Początek średnio mi pasuje, ale potem jest coraz lepiej. Mniej więcej od połowy jest naprawdę fajnie i dzięki tej części kawałek zapada w pamięć. W innym wypadku całość wlatywałaby jednym uchem i wylatywała drugim. Fajny patent z niskim wokalem w drugiej połowie utworu. Tak jak Wilki Dwa widziałbym zaśpiewane tylko przez Hansa, tak w przypadku Mowy Trawy powinien śpiewać tylko Lica. Wokal Hansa tylko odbiera całości impet, którego utwór potrzebuje. O tekście się nie wypowiadam, bo jest dla mnie dziwny... Muzycznie to taki "szlajerowy szlajer" podrasowany gdzieś SOADem. No i nie grałbym drugi raz refrenu, który jest słabym punktem kawałka. Całość z czasem coraz bardziej się rozkręca, a nieszczęsny refren wszystko psuje. Mam wobec Mowy Trawy bardzo mieszane uczucia.
Gimli zaś, to utwór, przy którym uświadomiłem sobie, że do tej pory każda kompozycja zaczynała się tak samo. Niemniej kawałek bardzo mi się podoba - Lica niby śpiewa jak zwykle, ale czuć w jego głosie silne emocje. Wszystko ze sobą współgra - fajny tekst, muzyka chwyta odpowiednie miejsce. Równie dobrze po utworze otwierającym Robaki, mógłby następować od razu ten właśnie kawałek. Gimli to zdecydowanie mocny punkt całego albumu, dla mnie symbolizuje wskoczenie całości na odpowiednie tory.
Raus - kolejny bardzo dobry utwór. Ponownie spora dawka mocy w całości. Znam z koncertów i lubię, ale na albumie całość zyskała jakiejś dodatkowej głębi. Kolejna piosenka należąca do Hansa - szczególnie po drugiej minucie - niemniej Lica też wypada nieźle. Muzycznie kojarzy mi się z Juicy Planet Earth Flapjacka - serio.
Tajne znaki - dla mnie powinny być zwieńczeniem płyty. Bardzo lekki i radosny utwór, trochę taki na stronę B singla, niemniej na album też pasujący. Zdecydowanie nie jest to kawałek radiowy - bo takie opinie można znaleźć wśród internautów - to raczej sygnał do słuchaczy, że zespół świetnie bawił się nagrywając krążek. Przy okazji Tajne znaki to drugi utwór, który kupił mnie od pierwszych dźwięków.
Fanatycy bardzo mi się podobają, choć umieściłbym tę kompozycję być przed Tajnymi Znakami. Podoba mi się refren, świetnie zagrany, podobnie jak całość utworu. Mocno czuć w tym numerze KNŻ, czyli nóżka sama tupie Obowiązkowy element koncertów.
Robaki - tutaj znów zaczynają się problemy. Muzycznie 100% na tak, sposób zaśpiewania też super, ale tekst wydaje się w sposób jakiś niespójny. Wokal strasznie mi przeszkadza w tym utworze i wolę wersję instrumentalną. A w tejże całość coraz bardziej nakręca się na zwrotkach by wprowadzić w wyżyny muzycznych doznań w refrenach.
Hymn - nie słucha się tego źle (nawet całkiem dobrze), ale według to mnie kolejny kawałek na stronę B singla, bo na ten album w ogóle się nie nadaje (chociaż tytuł z pewnością trafiony - dobrze oddaje charakter tego, z czym mamy do czynienia). W ostateczności mogłoby być bonusem, ale brak Hymnu na Robakach z pewnością nie zubożyłby całości, może nawet wręcz przeciwnie. Gdzie Ty jesteś? - o! Znów, chwyta za serce. Żeński wokal świetnie dodaje charakteru całej piosence, wprowadzając delikatny charakter zadumy. Jako, że nie jestem wielkim fanem 2Tm2,3 i znam ich głównie z koncertów i płyty 888, to wypowiem się dość ignorancko i napiszę, że kojarzy mi się z koncertami akustycznymi. Całość uzupełniają gitary no i Hans, który odwalił kawał dobrej roboty. Wiem, że miał łatwiej, bo to jego utwór, ale nie znam oryginału. Utwór świetnie dopełnia płytę i jest dobrym muzycznym finałem. Znów wyczuwam podobieństwo do KNŻ z Las Maquinas De La Muerte.

/ Crawley, red. TNT
Komentarze