Elektronicznie i tajemniczo: Insomnia – Shadows and Mists

Jeszcze do niedawna nie miałem pojęcia, że w Łodzi kilka lat temu powstał projekt, pod którego szyldem ukazuje się tak interesująca muzyka. Tym bardziej, że nie ma ona nic wspólnego z graniem gitarowym czy sceną hiphopową. Mowa o dwuosobowej Insomnii – muzycznym dziecku Adama Mańkowskiego i Łukasza Modrzejewskiego
Duet tworzy dźwięki z pogranicza szeroko pojętej elektroniki i ambientu. Niestety nie znam jego poprzednich wydawnictw, jednak mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości się z nimi zapoznam – tym bardziej, że wydane na początku grudnia Shadows and Mists bardzo przypadło mi do gustu i byłem bardzo pozytywnie zaskoczony wysokim poziomem kompozycji i jakością nagrań. Po kilku przesłuchaniach płyty doszedłem do wniosku, że chociaż teoretycznie Łodzianie nie zaproponowali niczego nowego, to z drugiej strony musiałem dłużej pomyśleć, żeby odczytać możliwe muzyczne inspiracje, jakie mogły wpłynąć na kształt tego albumu. To oczywiście duży plus dla muzyków tworzących projekt. W dużej mierze można by 6 utworów, które się na nim znalazły, wrzucić do pojemnego worka z napisem „ambient”. Moje najbliższe skojarzenie powędrowało w stronę norweskiego Biosphere – przede wszystkim z pierwszych, bardziej zrytmizowanych płyt. W muzyce Insomnii znalazłem nieco podobnego chłodu i mroku, znanego z nagrań mistrza „arktycznego ambientu” – w szczególności w najdłuższym na liście i chyba najbardziej urozmaiconym Spiky Rays. Poza tym Selected Ambient Works Aphex Twin – ze względu na obecną również tutaj specyficzną transowość kompozycji, wywołaną zapętlonymi motywami i jednostajnymi rytmami. Pisząc bardziej obrazowo, można by to nazwać syntetycznymi pejzażami – z reguły łagodnymi, nieraz nawet dość pozytywnie brzmiącymi. Często jednak ten spokój jest zakłócany przez różne niepokojące dźwięki, wkradające się do utworów, czy chwilowe zmiany w tle. Sprawiają one, że z każdym przesłuchaniem na nowo odkrywa się każdy z utworów na Shadows and Mists - zawsze zwróci się uwagę na inny smaczek, wcześniej nie dostrzeżony. Czasem muzyka Insomnii zahacza o klimaty industrialne – w Retirement jest dość ciężki, mechaniczny rytm; podobnie, chociaż mniej monotonnie, jest w wymienionym wyżej Spiky Rays. Ten utwór przypomina mi też trochę twórczość Jeana Michela Jarre'a – przede wszystkim ze względu na syntezatorowy „wiatr” i brzmienie niektórych partii klawiszowych. Całość jest bardzo spójna i ciężko jednoznacznie wyróżnić któryś z utworów; płyta trwa nieco ponad 40 minut i, jak już wspomniałem, z przyjemnością można wielokrotnie do niej wracać. 
 Na koniec warto wspomnieć o pozamuzycznych inspiracjach twórców projektu. Jak wynika z klipu zamieszczonego na stronie poświęconej wydawnictwu – należy do nich klasyka kina niemego lat 20. ubiegłego stulecia. Atmosfera, jaką wprowadza muzyka duetu, z pewnością pasowałaby do niejednej filmowej opowieści i byłaby świetnym uzupełnieniem filmu. Zresztą słuchając Shadows and Mists, jak to z reguły bywa w przypadku płyt instrumentalnych, można samemu wyobrazić sobie historię ukrytą w muzyce. Interpretacji będzie tyle, ilu słuchaczy sięgnie po album Insomnii. Szkoda tylko, że zapewne liczba ta nie będzie wielka. Wszystkim entuzjastom szeroko pojętej elektroniki, jak i tym, którzy chcą posłuchać czegoś innego, w przerwie między jednym a drugim mocnym uderzeniem, polecam zapoznanie się z płytą tu: http://shadowsandmists.wordpress.com/pobierz lub zakup fizycznego egzemplarza albumu.

 /B0UNCE

Komentarze