Róbcie sobie sami! Czyli staropolskie protestsongi na punkowo - R.U.T.A.

Narzekanie, ubolewanie nad swoim losem i wieczne niezadowolenie, to często wypominane cechy Polaków. Szczególnie, co ciekawe, przez nich samych. Bywa, że polscy muzycy trafnie nawiązują do tych "narodowych" przywar, to dworując sobie, to dumnie wypinając pierś dla podkreślenia swojej przynależności do narzekających i niezadowolonych. Z pewnością jest jedna rzecz, która Polaków jednoczy jak nic innego - bunt wobec władzy, która ewidentnie lubi dać nam popalić. I lubiła to robić przez wieki. Czy to mała władza wioskowa, czy wielka - ta w stolicy, na zamku, najwyższa, państwowa - każda, jeśli robiła/robi cokolwiek przeciwko swemu ludowi, zasługuje na to, by ją wytargać za uszy. A najlepiej... przez uszy.
Jak pisałam przy okazji podsumowania roku 2011, pojawiło się na polskim rynku ciekawe wydawnictwo, godne uwagi nie tylko fanów muzyki ludowej, ale, może nawet przede wszystkim, wielbicieli polskiego punka. Mowa oczywiście o debiucie R.U.T.A.Gore – Pieśni buntu i niedoli XV–XX w.
Założycielem i pomysłodawcą jest Maciej Szajkowski, współodpowiedzialny za takie perełki jak Kapela Ze Wsi Warszawa czy Masala. Co to za nazwa i o co w ogóle w tym wszystkim chodzi? I za co ten paszport Polityki 2011? Śpieszę z odpowiedzią, najlepiej słowami autorów:
R.U.T.A. - Ruch Utopii, Transcendencji, Anarchii / Reakcyjna Unia Terrorystyczno Artystowska. Radykalny klan muzyczny. Heretycka koalicja banitów, renegatów, kulturowych infamisów. Krzyk buntu z czeluści świata feudalnego, który przeminął, zmienił oblicze, ale się nie skończył. Sprzeciw wobec kasty panów i społeczeństwa niewolników.
 Krótko mówiąc - projekt na czasie, swój czas wyprzedzający i doskonale z nim współgrający, przeszłością się posiłkujący, jednak z cudownie uniwersalnym i ponadczasowym przesłaniem. Oparte na instrumentach  akustycznych (takich jak lira korbowa, fidele płockie, suka biłgorajska, sazy, tradycyjne barabany, bębny obręczowe, kontrabas) melodie, wsparte mocnymi wokalami czołówki polskich muzyków punkrockowych utwory, znalazły uznanie w oczach polskich mediów oraz zagranicznych dziennikarzy. Nie ma się co dziwić. To bezkompromisowy materiał zrywający z mitem pokornego chłopa pańszczyźnianego, który niby to nie buntował się i bezkonfliktowo koegzystował ze swymi panami. Mamy tu do czynienia z autentycznymi utworami, zebranymi i pieczołowicie opracowanymi przez Szajkowskiego w ciągu ostatnich paru lat. Są to pieśni z terenu całej Polski, zarówno z Suwalszczyzny jak i Podhala, wyraźnie obrazujące stosunek chłopstwa do wyższych stanów. Do tego wspomniana już wcześniej śmietanka: Spięty (Lao Che), Guma (Moskwa), Nika (Post Regiment), Robal (Dezerter). Mało? No to posłuchajcie R.U.T.Y., chociażby singlowego Z batogami na panów, do którego powstał mistrzowski teledysk. Gwarantuję, że spadną wam kapcie. Co najmniej!



R.U.T.A. zachwyciła mnie żywiołowością, rytmem, trafnymi tekstami, jakże aktualnymi i doskonale pasującymi nie tylko do czasów dzisiejszych, ale i kilka dekad wstecz. Właściwie każda kompozycja zasługuje na pochwałę, bo do niczego nie sposób się przyczepić. Muzycznie jest rewelacyjnie, różnorodnie a jednocześnie tradycyjnie - ludowo, folkowo, skocznie, porywająco. Wokalnie - mocno, punkowo, hardcore'owo. Widać tutaj inspiracje sceną HC - energia, która bije z każdego praktycznie utworu, zrywa słuchacza z krzesła. Wykrzyczane teksty potęgują jeszcze moc przesłania tej płyty, dodatkowo mobilizują do myślenia, działania, opierania się władzy. W ostatnich latach nieco przykurzone były te wartości dla większości społeczeństwa, które niczym posłuszne owieczki znowu daje się prowadzić "stanowi panów". Dostaje się też duchowieństwu: Ksiydza z kazalnicy zrucić to zjadliwy protestsong piętnujący lubieżne zachowania księży (podobnych tematów szukajcie w Hej wielebny bracie). Aktualne i jakże celne. Podobnie obrywają urzędnicy państwowi i każdy, kto chłopom źle czynił. Ot, nie szukając daleko przykładu, doskonały cytat: 
Nie boję się pana, ani jegomości, wezmę siekiereczkę, porubię w nim kości
 Jak mówi Maciej Szajkowski, część utworów nie posiadała zapisu nutowego, inne zaś były zbyt martyrologiczne w wydźwięku i wymagały... podrasowania. Inne zaś, jakby stworzone dla sceny punkowej, nie potrzebowały wielkich zmian. Widać, że nasi przodkowie we krwi mieli bunt i punk, jedynie bat i wieczny ucisk skutecznie powstrzymywał ich przed wielkimi buntami. 
Prawda przeciw światu nie zawsze ujrzy światło dzienne prędko. Ważne, by, gdy już ujrzy, została doceniona. Wypada więc powiedzieć w tym miejscu - "nareszcie". Z batogami!


Źródła:
http://reakcyjna.unia.terrorystyczno.artystowska.pl/
http://www.polityka.pl/paszportypolityki/rozmowy/1524245,1,rozmowa-z-maciejem-szajkowskim.read

Komentarze