Lunatic Soul, czyli ścieżka dźwiękowa do podróży w zaświaty

Tak to już często bywa, że jak człowiek przez dłuższy czas zajmuje się tym samym i w dodatku w podobnym towarzystwie, to prędzej czy później zaczyna się nieco nudzić. A jeśli nawet nie nudzić, to zwyczajnie potrzebuje jakiejś zmiany lub okazji do spróbowania czegoś innego. Takie muzyczne skoki w bok w postaci karier solowych często przyczyniają się do rozpadu macierzystych zespołów, czasami wychodzi z tego jedynie muzyczna kalka własnych poczynań, a niekiedy solowy wyskok jest zwyczajnie na tyle słaby, że przechodzi kompletnie bez echa i po latach mało kto o nim pamięta. Żaden z tych scenariuszy nie ma zastosowania w przypadku Lunatic Soul.

Za projektem o tej nazwie stoi lider jednego z najpopularniejszych obecnie w Europie zespołów sceny progresywnej - warszawskiego Riverside - Mariusz Duda. Ci jednak, którzy spodziewają się rytmicznych połamańców, gitarowych solówek i złożonych, wielowątkowych kompozycji, znanych z płyt Riverside, będą mocno zdziwieni. Płyty Lunatic Soul to bowiem, jak określa je sam Mariusz, swego rodzaju ścieżka dźwiękowa do podróży w zaświaty. Nie jest to stricte opowieść o śmierci, a raczej o tym, co być może następuje później. Jak brzmi ten soundtrack? Na pewno nie ma nic wspólnego z muzyką rockową czy progresywną. Jest to intrygujące połączenie, między innymi elementów folkowych (nie sposób nie usłyszeć nawiązań do zespołu Clannad w utworze Otherwhere z drugiej płyty), ambientu i muzyki perkusyjnej. Ważnymi postaciami tego projektu, oprócz samego Dudy, są Maciej Szelenbaum, który jest nie tylko jednym z muzyków grających na płytach Lunatic Soul, ale też współautorem kilku kompozycji, oraz Wawrzyniec Dramowicz, na codzień perkusista jednego z ciekawszych polskich zespołów sceny progresywnej, Indukti, a także, od niedawna, legendy niemieckiego thrash metalu, zespołu Destruction.

Do tej pory ukazały się dwa albumy sygnowane nazwą Lunatic Soul. Żaden z nich nie posiada oficjalnego tytułu, a ich okładki rożnią się jedynie tym, że album pierwszy posiada szatę graficzną z dominacją czerni, drugi zaś w warstwie wizualnej jest jego odwrotnością i dominuje tam biel. Jak ma się to do dźwięków? Choć można wyczuć pewne rożnice w brzmieniu – płyta czarna jest nieco mroczniejsza, biała zaś bardziej przestrzenna – to dwie części doskonale się uzupełniają. Obie łączy to, że przy ich nagrywaniu nie użyto gitary elektrycznej, a inne tradycyjnie rockowe instrumenty, takie jak perkusja czy bas, nie dominują, a raczej stanowią część świetnie przemyślanej całości. Na obu płytach muzycy eksperymentowali nieco z egzotycznymi instrumentami, stąd na 'jedynce' pojawia się afrykańska kalimba, na 'dwójce' peruwiański cajon, a na obu usłyszeć możemy chiński guzheng. To nie znaczy jednak, że brakuje na tych albumach kompozycji bardziej tradycyjnych w brzmieniu i konstrukcji. Utwór Wanderings, zamykający płytę białą, to chyba najbardziej ‘piosenkowy’ moment obu wydawnictw. Doczekał się nawet kilkutygodniowego pobytu na Liście Przebojów Programu 3. Sama zaś płyta została doceniona nie tylko w polskiej prasie muzycznej (3. miejsce w kategorii Album Roku według miesięcznika Metal Hammer oraz kilka czołowych miejsc w rankingach słuchaczy znanych audycji radiowych), ale też zagranicą (niemiecki magazyn muzyczny Eclipsed po ukazaniu się ‘dwójki’, wybrał ją płytą miesiąca).

Projekt, według słów Mariusza Dudy, od początku zakładał powstanie dwóch części. Pierwsza z nich ukazała się w październiku 2008 roku, druga zaś 2 lata później, pod koniec 2010r. Wokalista i basista ostrożny jest jeśli chodzi o ewentualne plany koncertowe Lunatic Soul. Priorytetem pozostaje działalność Riverside, pozostali muzycy zaangażowani w Lunatic Soul też na codzień grają w innych zespołach. Duda nie przekreśla jednak kategorycznie możliwości zaprezentowania muzyki Lunatic Soul na żywo w nieokreślonej na razie przyszłości. Natomiast w październiku ma się ukazać płyta Impressions, na której znajdą się fragmenty muzyczne, zarejestrowane podczas sesji nagraniowych czarnego i białego albumu, które ostatecznie na tych płytach się nie znalazły. Będzie to uzupełnienie tych dwóch wydawnictw i zawartej na nich historii. Utwory te podobno utrzymane są w bardziej ambientowym klimacie, nie mają tekstu, a wokale ograniczone są do roli tła. Nowe wydawnictwo to dobry moment, by zapoznać się z dotychczasowymi nagraniami tego projektu. Nie jest to raczej muzyka dla rockowych i metalowych ortodoksów, ale ci bardziej otwarci na nowe brzmienia i lubiący czasem z zamkniętymi oczami dać się wciągnąć w nieco hipnotyczny, muzyczny świat, powinni tu znaleźć coś dla siebie.

strona oficjalna Lunatic Soul

Komentarze