Luxtorpedowe combo.

Nareszcie zebrałam się, aby co nieco na temat najnowszego litzowego tworu napisać. Wreszcie bowiem zaopatrzyłam się w płytę, zobaczyłam dwa koncerty pod rząd i dałam się jeszcze bardziej temu wszystkiemu ponieść.
Tak jak przemawiał do mnie materiał z debiutanckiej płyty Luxtorpedy przed zobaczeniem zespołu na żywo, tak po koncercie jestem nim bezgranicznie zauroczona. Ale po kolei.
Dla niewtajemniczonych, Luxtorpeda to zespół składający się z muzyków, znanych z różnych kapel, takich jak Armia, 2 TM 2,3, Turbo, Acid Drinkers, Arka Noego. Mowa o takich postaciach jak Litza, Krzyżyk, Drężmak, Kmieta oraz Hans. Ten ostatni budzi wśród rockowej gawiedzi z pewnością najwięcej kontrowersji, ponieważ do tej pory udzielał się w poznańskiej formacji 52 Dębiec, choć na koncie ma również album solowy (8, wydany w 2011 roku). Okazuje się, że skład idealnie się dopełnia, mimo niedawnego debiutu w takiej konfiguracji jest bardzo zgrany, a koncertowo po prostu daje czadu. Z jednej strony nie ma w tym nic dziwnego - przecież nikt tutaj nie jest amatorem ani zupełnym debiutantem. Z drugiej strony - czegoś takiego jak Luxtorpeda jeszcze u nas nie było, chociaż Hans, w podziękowaniach na płycie wspomina, że zawsze chciał taką płytę zrobić. Doskonale! Czekamy na następne.

Okładkę zdobi znane już z wydawnictwa Nasum - Inhale-Exhale, popularne zdjęcie Anatolija Zdanowa, przedstawiające młodą parę i gości weselnych w strojach i maskach przeciwgazowych. W połączeniu z czerwonym jewel-casem, w który opakowana jest całość, robi to piorunujące wrażenie. W środku książeczki oczywiście teksty, zdjęcia, podziękowania - standard. Ale już sama muzyka standardowa nie jest. Po pierwsze, aby osiągnąć odpowiednie, nieco przybrudzone brzmienie, zespół nagrywał w studiu w Wiśle, na sprzęcie, który Litza określił jako taki, przy którym "czuje się jak małolat" - gitara i wzmacniacz z lat 60tych, oraz nagromadzenie najróżniejszych efektów nadały Luxtorpedzie ciekawe brzmienie, które możecie usłyszeć nie tylko na płycie, ale, co polecam przede wszystkim - na koncertach.

Tekstowo album jest również bardzo mocny - liryki z pozoru proste, niosą ze sobą silne przesłanie i dają do myślenia. Pobrzmiewa w nich, z jednej strony, punkowy bunt przeciwko konwenansom, a z drugiej - chrześcijańskie wartości, których nie sposób uniknąć, pisząc o tej konkretnej grupie. Nie jest to jednak ani nachalne, ani na tyle dosłowne, aby miało odstraszyć słuchacza, który nie przywykł do tekstów nawiązujących do Pisma Świętego. Takim słuchaczem jest na przykład niżej podpisana. Luxtorpeda okazała się ideałem - łączy zarówno zagorzałych ateistów, dzięki punkowemu zacięciu, oraz tych, którzy przybyli w szeregi jej fanów spod sztandarów Armii czy 2 Tm2,3.

Płytę wypełnia 19 utworów, w tym połowa to wersje instrumentalne. Litza tłumaczy to tym, że po dołączeniu do składu Hansa, który dopisał swoje teksty, stało się jasne, że powstało coś nowego. Dlatego na albumie zamieszczono zarówno wersje z wokalami, jak i bez. Z czasem stwierdzam, że to wspaniałe rozwiązanie dla tych, którzy uwielbiają śpiewać solo numery swoich ulubionych kapel. Polecam!
W zasadzie trudno pisać o poszczególnych utworach, ponieważ płyta stanowi doskonałą całość, wszystko tu gra, aż żal, kiedy się kończy. Warto wspomnieć Autystycznego, do którego powstał teledysk. Aż dziw bierze, że ten utwór miał nie trafić na płytę! Na szczęście jednak jest. Okazał się wielkim hitem koncertowym, w Warszawie zagrany został prawie trzy razy. Mocną stroną piosenek Luxtorpedy są rewelacyjne refreny, stworzone do śpiewania/skandowania przez publikę zgromadzoną pod sceną, czego dowód otrzymałam podczas dwóch czerwcowych koncertów w Łodzi i Warszawie.
Czad, jaki panowie serwują na żywo, jest nie do opisania, więc nawet nie będę próbować. Powiem tylko, że podczas koncertów nogi same rwą się do opętańczych tańców pod sceną i trudno powstrzymać się od śpiewania razem z Hansem i Litzą.
Należy dodać, że w najbliższym czasie nadarzy się sporo okazji, aby zobaczyć zespół na żywo - w planach jest Beach Boys Tour, podczas którego panowie zagrają na polskich, nadbałtyckich plażach. W terminach 21-31 lipca odwiedzą kilka nadmorskich miejscowości. Szczegółów, póki co, brak. Ponadto Lux wystąpi podczas XVII Przystanku Woodstock, dzięki wygranej w Eliminacjach Fabryki Zespołów.
Płytę oceniam co najmniej na 7, nawet 8, mając na względzie wykonania na żywo, zawartych tam numerów. Po prostu cudo i ewenement. To trzeba mieć i to trzeba zobaczyć, posłuchać, dotknąć, przemielić własnym jęzorem! LUX!

Komentarze

Velv pisze…
Rzeczywiście refreny wpadają w ucho i zapadają w pamięci, ale mnie ta płyta nie porywa (: Ciągle mam wrażenie, że już to gdzieś słyszałam (muzyka). Koncert lepszy niż słuchanie cd lecz miałam wrażenie, że zespół gra ciągle jeden utwór (nie, nie 'Autystyczny' hehe wszystkie z repertuaru). Ale życzę kapeli wszystkiego dobrego, szczególnie aby ciągle pisali takie dobre teksty (: