Markiz de Sade - Sen Schizofrenika (2010)

Markiz de Sade to heavy/thrashowa załoga z Białegostoku: Arek Maślanka - gitara, Maciej Dołhinko - perkusja, Edward Żędzian - wokal, Andrzej Ojciec Mrowiec - bas, Krzysztof Mały Hofer – gitara. Kapela została reaktywowana w 2008 roku przez Mrowca i Hofera, po niemal 20 latach nieobecności na scenie – przestała istnieć, gdy Hofer wyjechał za granicę. Reaktywowany zespół wydał demo Zdeptani, na którym znalazły się cztery utwory. W ubiegłym roku, nakładem małej, niezależnej wytwórni Thrashing Madness, specjalizującej się w wydawaniu materiałów starych, zapomnianych zespołów (Egzekuthor, Hellias, Merciless Death), ukazała się składanka Judasz 1985. Zawiera ona materiał demo z białostockiej Promenady sprzed ćwierć wieku i kilka innych archiwalnych nagrań. W grudniu 2010 zespół wydał własnym sumptem swój pierwszy longplay Sen schizofrenika. Znalazły się na nim, oprócz dziewięciu premierowych utworów, dwa skomponowane jeszcze w pierwszym okresie działalności zespołu: tytułowy Sen schizofrenika i Zdeptani.
Pierwszy utwór na nowym wydawnictwie weteranów, Wojna, rozpoczyna się podniosłym intro. Efektowne wprowadzenie przerwane zostaje agresywnym riffem, na chwilę pazury pokazuje również gitara solowa. Chwilę później pojawia się podwójna stopa i niski, złowieszczo brzmiący głos, wyśpiewujący iście apokaliptyczne wersy. Głos ten należy do posługującego się specyficzną manierą Edwarda Żędziana i zdecydowanie wart jest uwagi. Głównym powodem są teksty napisane po polsku, ale również skojarzenia, które budzi wokal, szczególnie w połączeniu z rasową, motoryczną mieszanką thrashu i heavy. Można powiedzieć, że przypomina nieco głos Romana Kostrzewskiego, jednak nie jest tak specyficznie porywający.
Praktycznie cały album prezentuje równy, wysoki poziom. Kompozycje Markiza mogą wydawać się nieco schematyczne, bo zastosowane w nich klasyczne patenty nieraz się powtarzają, jednak w przypadku tej płyty trudno uznać to za wadę. Kilka utworów, oprócz pierwszego, zasługuje na wyróżnienie.
Gadające łby, z tekstem o polityczno-medialnej wymowie, otwiera wolny, posępny, sabbathowy riff i narastający rytm perkusji, po którym następuje instrumentalny „wybuch” z prostym, motorycznym riffem. Ostatnia szarża, dzięki charakterowi głównego riffu oraz rozpędzonej, thrashowej solówce, nie pozostawia wątpliwości wobec zamiarów autora zawartych w tytule. Te dwie kompozycje rozdzielone są trwającą 80 sekund instrumentalną miniaturką z zapętlonym, basowo-gitarowym motywem, zatytułowaną Syriusz. Moim zdaniem nie do końca pasuje do reszty płyty. Zdeptani, kolejny utwór o tematyce wojennej, tym razem nawiązujący w warstwie tekstowej do obozów koncentracyjnych i losu ich więźniów. Klasycznie thrashowa sekcja rytmiczna napędza kompozycję, która po raz pierwszy (w wersji koncertowej, nagranej na festiwalu Metal Fire ’88 w białostockim Amfiteatrze) ukazała się na demówce Promenada Club Session ‘85.
Za najciekawszy fragment Snu schizofrenika, uważam pełną tajemniczego klimatu Samotną podróż. Pod każdym względem jest to bardzo udany utwór.
Reasumując: pierwszy longplay powracającego po latach milczenia Markiza de Sade, to niemalże ponowne narodziny tej grupy. Oldschoolowe kompozycje sprzed lat zyskały potężne, ciężkie i nowoczesne brzmienie na miarę XXI wieku, nowe utwory stanowią zaś dowód obecnej formy członków zespołu. Miejmy nadzieję, że Markizowi uda się przypomnieć o swoim istnieniu rówieśnikom członków kapeli i zdobyć serca młodych fanów thrashu.

/B0UNCE

Komentarze