Love Shack - Acid Drinkers 1989-1999-2010

Przyznam, że z pewnym niepokojem zajrzałem na Musi czy mnie ktoś nie ubiegł, ale Trotyl chyba zajęta, tak więc przyjemność będzie leżeć po mojej stronie. Oto dzisiejszego ranka pojawił się teledysk i singiel w jednym promujący najnowszy krążek Kwasożłopów pt. Fishdick Zwei: The Dick is Rising Again.



Teledysk, co ważniejsze, bardzo udany. Do tej pory Acids nie mieli szczęścia do tego typu obrazków. Większość była nudna i wyglądała na zrealizowaną niskim kosztem w jakiejś piwnicy (EEGOO, Swallow the Needle, Don’t Go to Where I Sleep) i w sumie nie wychodziła za konwencję „zespół stoi i gra”. Gdy chciano przełamać jakoś ten schemat i wprowadzić jakiś ciekawszy element, często kończyło się to nieszczęśliwie (2b1). O teledysku do Sad Like a Coad Check nie ma co mówić, bo choć świetny, średnio reprezentuje zespół, zarówno muzycznie, jak i wizualnie. Tak czy inaczej, nie było z tym najlepiej aż do teraz. Bo co my tu mamy? Grupę dziewczyn w samochodzie i retro aromat bez tracenia kontaktu ze współczesnością. Jest Popcorn na skuterku i Titus na rowerku. W końcu jest kolorowo i przebojowo, można potupać nóżką a i zatańczyć nie trudno. No i widać, że sam obrazek musiał mieć całkiem niezły budżet, bo takich zdjęć nie robi się kamerką cyfrową.

Jeśli chodzi o sam numer, to jest to cover hitu The B52’s z końca lat 80-tych. Tak, jak Titus wielokrotnie obiecywał, przy tworzeniu Fishdicka 2 zespół sięgnął nie tylko po standardy rock/metal (jak to było w przypadku pierwszego Rybiego chuja), ale i utwory spoza tych dwóch nurtów, jak choćby Sinatrę. Nie powinno więc dziwić, że Love Shack zostało wybrane na singiel – po pierwsze świetnie reprezentuje wspomniany zamysł, po drugie strasznie buja, dzięki czemu Acids mają szansę przebić się do większej publiczności.

Gdy Yankiel dołączył do zespołu, wiele osób widziało w tym szansę na powrót Acids z lat 90-tych. Po obejrzeniu tego obrazka nadzieje te wcale nie wydają się nierealne. Przede wszystkim w uszy rzuca się wokal Titusa, ponownie deklamujący zamiast wściekle wrzeszczący czy dziwnie śpiewający. oraz brzmienie samych gitar – bardziej rockowe niż metalowe. Kwasożłopy nie grały tak od wydania Amazing Atomic Activity. Od tamtej pory nie było tak wysokooktanowego grania w Acidach, gdyż przegrało ono z ciężarem płyt od Broken Head wzwyż (nawet Calista wymięka przy tym utworze). Innymi słowy mieliśmy dekadę złego metalu, teraz zaś, u progu kolejnego dziesięciolecia, dostajemy zarówno coś nowego, jak i starego. Stąd 1989-1999-2010 w tytule. Pierwsza data związana jest z publikacją oryginalnego Love Shack; druga to premiera Amazing Atomic Activity; trzecia oznacza syntezę tych dwóch elementów. Można też spojrzeć na to z drugiej strony i powiedzieć , że Kwasożłopy wzięli nas na wycieczkę przez dwie dekady i zaserwowały dawkę muzyki, której wielu fanów było od dawna spragnionych.

Oczywiście, trudno mówić tu z pełnym przekonaniem – w końcu płyta wychodzi za dwa tygodnie, a znamy z niej tylko jeden numer – jednak Love Shack pozwala patrzeć optymistycznie w przyszłość. Możliwe, że po chudych latach, odrodzeniu które przyszło z Olassem czekają nas, fanów, jak i zespół, lata grube – nie tylko muzycznie, ale też związane z popularnością i powrotem Acids na szczyt, czego sobie, wam drodzy czytelnicy i samemu zespołowi z całego serca życzę.

Komentarze

Velv pisze…
lubię jak płyta zespołu różni się od poprzedniej, to zawsze udaje sie acidom (:
teledysk przezabawny, mozliwe, ze beda go puszczac w tv przed godzina 22 [;
Piknik pisze…
świetny teledysk i świetny cover, pierwszy raz cover w wykonaniu acid zdecydowanie przewyższa oryginał. oryginał któremu brakowało jaj a oni mu je dodali. świetny wybór na promocje albumu.