Turbo - Strażnik Światła

Boję się trochę koncept-albumów. Zazwyczaj przepełnia mnie strach, że zespół, sam siebie ograniczając do jakiejś tematyki, zje własny ogon po dwóch numerach. Z reguły staram się więc takich rzeczy nie słuchać, ale kiedy rzecz się tyczy jednego z najważniejszych dla mnie zespołów, po prostu trzeba to sprawdzić. Dodatkowo do przesłuchania nowego albumu Turbo zachęciły mnie zmiany, które okazały się być bardzo bliskie mej osobie. Fizycznie. Kiedy dowiedziałam się, że do składu tej legendy polskiego heavy doszedł w miejsce Kupczyka Tomasz Struszczyk, piotrkowianin znany mi wcześniej z innych zespołów działających w Łodzi (Flashback, Pathology), po prostu musiałam posłuchać nowego albumu. A także - a może przede wszystkim dlatego, że to pierwsze wydawnictwo zespołu od 2004 roku. W międzyczasie słyszeliśmy o kolejnych rozstaniach, ponownych spotkaniach składu i tak... w koło panie Macieju. Na szczęście ostatecznie zespół zebrał się w studiu, wraz ze Struszczykiem. Wiele się o tej płycie mówiło, większość nie wiedziała czego się spodziewać po nowym wokaliście - szczególnie w kwestii liryków. Wiadomo było jedynie tyle - jeśli został "wybrańcem" ekipy Turbo, to coś znaczy.


25 listopada dostaliśmy zatem nową płytę Turbo - Strażnik Światła. I jak powiedzieli tak zrobili, zespół wydał koncept-album. Na szczęście bardzo zrównoważony ale i nie monotonny. Są utwory, które "bujają" a są takie, których odnajdziemy dość... interesujące liryki, przypominające stare dobre Turbo. Powrót do korzeni rozpoczęty na Tożsamości wyszedł panom na dobre i należy powiedzieć, że Strażnik Światła jest zdecydowanie lepszym wydawnictwem.


Na płycie znajdziemy 11 utworów, w tym Prolog, rozpoczynającą całość gitarową balladę. Następnie dostajemy strzał prosto w kolano - szybki numer na początek,
Na progu życia - i tak jak w tytule, otrzymujemy poetycki opis narodzin. Muszę przyznać, że ten utwór należy do moich faworytów. Szybkie tempo, dobry tekst, świetne linie wokalu no i oczywiście rewelacyjne solówki, co zresztą nie jest nowością w twórczości Turbo. I trzeba się zgodzić z Wojtkiem Hoffmannem - ten numer jest idealny na początek płyty. Następnie Szept Sumienia - tutaj też mamy dobry tekst, temat bardzo aktualny - porzucenie młodzieńczych ideałów, życie w kłamstwie. Ponadto urzekł mnie refren: Dźwigasz brzemię co jak kamień kolana gnie/co do dołu ciągle woła/zapomniałeś sam co prawdą jest a co nie/czy ją jeszcze znaleźć zdołasz. Na dodatek ciekawe, nieco rozluźniające zwolnienie w środku - bardzo ładna kompozycja. Szept Sumienia kończy się wyciszeniem, które przechodzi w tytułowego Strażnika Światła. Panowie ponownie się nie oszczędzają, narzucając szybkie tempo. Gra gitar znowu przypomina dawne dokonania Turbo. Do tego przebojowy refren Strażnik światła w każdym z nas/ gdzieś głęboko ciągle trwa /strażnik światła w każdym z nas czeka wciąż na lepszy czas - już widzę te tłumy śpiewające gromko na koncertach! I zapewne będzie tak na najbliższych koncertach Turbo, o których TU. Na skrzydłach nut, to balladowa, dająca do myślenia kompozycja o "starych dobrych czasach" gdy w nocy nie chciało się spać/z uchem przy radio mijał ci czas. To swego rodzaju rozprawa z systemem panującym w mediach, gdzie nie ma miejsca na dobrą muzykę, na młode zespoły które grają coś wartościowego. Do tego mocna wstawka w środkowej części kompozycji i delikatne zakończenie faktycznie przywołujące na myśl lot na tytułowych skrzydłach nut. Następnie Niebezpieczny Taniec - lekkie zaskoczenie (chociaż, czy zmiany nastroju powinny nas dziwić w muzyce hard/heavy?) po subtelnej balladzie. Szybki wstęp, bez zbędnego przydługiego wstępu po kilku chwilach wchodzi wokal. Nie można odmówić Struszczykowi talentu. Jego wokal naprawdę mi imponuje, jednak tekst w tym utworze zaczyna mnie niepokoić. Brzmi po prostu.. dziwnie. Przekaz jest, i owszem, jednak mam wrażenie, że słowa dobrane są jakoś pokracznie i momentami brzmią śmiesznie. Na szczęście jest tylko kilka takich momentów na tej płycie. Szczególnie Obietnica lepszego dnia, kolejny utwór, zniewala mnie swoim tekstem i sama nie wiem co o nim myśleć. Z jednej strony, rozumiem, że trudno pisać o wpływie technologii na nasze życie inaczej, niż używając słów jej pokrewnych ale nie zmienia to faktu, że czuję w środku coś dziwnego słysząc jak w piosence heavymetalowej wokalista śpiewa: syntetyczny cyfrowy blask/ jak obietnica lepszego dnia albo: papierowe zdjęcia wyblakły/setki nowych na dysku są/lecz ekran nurzy cię silnym zbyt światłem(...) itd. Następnie Tunel - utwór instrumentalny, tradycyjnie takowy musiał znaleźć się na krążku poznaniaków i tradycyjnie też nie można się do niczego przyczepić. Może tylko tyle, że jest ciut za długi jak na instrumental i trochę za bardzo przypomina mi pewien utwór Żelaznej Dziewicy ;]. Na przekór nocy to również utwór mocny, nieco monumentalny, ale szybki. Różnice tempa i ciekawe rozwiązania, fenomenalne wokale i tematyka trudnego dzieciństwa czynią go po prostu porządnym, heavymetalowym kawałkiem. Nieco na modłę maidenowską rozpoczyna się przedostatnia kompozycja, Noc już woła. W warstwie tekstowej jest to dobra klamra dla całego albumu: szukasz starych zdjęć/ w twoim oku łza/ szukasz starych płyt z młodych lat (..) twój czas odpłynął w dal/ nie wrócisz tam choć może coś zmienić byś chciał. Ponadto ponownie w tekście przewija się motyw strażnika światła. Ten utwór, z założenia mający być monumentalną kompozycją, jest taki na każdej płaszczyźnie Udało się to zarówno muzycznie jak i tekstowo. Całość zamyka Epilog - spokojny, bardzo liryczny i pięknie kończy temat - Całe życie twe/spadającej kropli dźwięk. Muszę przyznać, że tutaj Tomek Struszczyk dał popis tekstowy. Przepełniony trafionymi metaforami, zaśpiewany bez przesadnego patosu, Epilog aż prosi się o osobny tytuł, no ale.. nie można mieć wszystkiego. Zresztą, ramy koncept-albumu musiały zostać zachowane.


Obecnie Strażnik Światła jawi się jako jedno z najlepszych dokonań Turbo. I cieszy mnie, że mogę być świadkiem tak wspaniałego wydarzenia. Cieszy mnie, że zespół, który przez wiele lat miał problemy z tożsamością, wreszcie się odnalazł i oby tak już zostało. Potrzebujemy dobrego, heavymetalowego zespołu u nas w kraju. Potrzebne jest Turbo - żywa legenda, która jednak potrafi wyprodukować album świeży, aktualny a jednocześnie nawiązujący do korzeni nie tylko samego zespołu ale i gatunku. Teraz tylko czekam by usłyszeć ten wspaniały materiał na żywo.



Trudno mi oceniać Turbo ze względu na moją wielką sympatię do zespołu. Jednak mus to mus. Z jednej strony płyta zachwyciła mnie, z drugiej zastanawia mnie okładka, która jednak za bardzo mnie nie przekonuje.
Moja ocena to: 7.

Komentarze

Wybredny Typek pisze…
Recenzja napisana, tradycyjnie już, lekką ręką. Dobrze się czyta i cały tekst "gada" jak należy ;)
Zgadzam się, że Turbo wydali bardzo dobry album. Słychać tu swobodę i, mimo tak długiego stażu na scenie, radość grania. Co do tekstów to ciężko mi się wsłuchiwać w liryki, zwłaszcza w polskie, więc tym bardziej cieszy nakreślenie przez Recenzentkę konceptu albumu i treści poszczególnych tekstów :)
Na osobną uwagę zasługuje osoba Tomasza Struszczyka, który z powodzeniem zastąpił Grzegorza Kupczyka. Słychać, że doskonale wpasował się w zespół.
Cóż...wychodzi na to, że zgadzam się z recenzją i nie pozostaje mi nic, tylko się pod nią podpisać.
stab pisze…
Z płytami jak z książkami - okładek się nie ocenia. Dziwnie wygląda strasznie podsumowanie.
TNT pisze…
Ale okładka ma znaczenie ;] A Turbo coś ostatnio ma pecha do okładek - Tożsamość też nie zachwyca. A na ocenę nie tylko to miało wpływ.
Piknik pisze…
to może i ja coś o tym albumie napisze. dla mnie jest on w hierarchii zaraz za trzema pierwszymi albumami,(jest też muzycznie jakby kontynuacją tych trzech pierwszych albumów). wprawdzie im nie dorównuje ale przewyższa wszystkie pozostałe dokonania turbo. na żywo brzmi równie dobrze jak z cd.
Piknik pisze…
a co do okładki zgadzam się ze stabem. okładka nie ma znaczenia. muzykę się słucha a nie ogląda.