
25 listopada dostaliśmy zatem nową płytę Turbo - Strażnik Światła. I jak powiedzieli tak zrobili, zespół wydał koncept-album. Na szczęście bardzo zrównoważony ale i nie monotonny. Są utwory, które "bujają" a są takie, których odnajdziemy dość... interesujące liryki, przypominające stare dobre Turbo. Powrót do korzeni rozpoczęty na Tożsamości wyszedł panom na dobre i należy powiedzieć, że Strażnik Światła jest zdecydowanie lepszym wydawnictwem.
Na płycie znajdziemy 11 utworów, w tym Prolog, rozpoczynającą całość gitarową balladę. Następnie dostajemy strzał prosto w kolano - szybki numer na początek, Na progu życia - i tak jak w tytule, otrzymujemy poetycki opis narodzin. Muszę przyznać, że ten utwór należy do moich faworytów. Szybkie tempo, dobry tekst, świetne linie wokalu no i oczywiście rewelacyjne solówki, co zresztą nie jest nowością w twórczości Turbo. I trzeba się zgodzić z Wojtkiem Hoffmannem - ten numer jest idealny na początek płyty. Następnie Szept Sumienia - tutaj też mamy dobry tekst, temat bardzo aktualny - porzucenie młodzieńczych ideałów, życie w kłamstwie. Ponadto urzekł mnie refren: Dźwigasz brzemię co jak kamień kolana gnie/co do dołu ciągle woła/zapomniałeś sam co prawdą jest a co nie/czy ją jeszcze znaleźć zdołasz. Na dodatek ciekawe, nieco rozluźniające zwolnienie w środku - bardzo ładna kompozycja. Szept Sumienia kończy się wyciszeniem, które przechodzi w tytułowego Strażnika Światła. Panowie ponownie się nie oszczędzają, narzucając szybkie tempo. Gra gitar znowu przypomina dawne dokonania Turbo. Do tego przebojowy refren Strażnik światła w każdym z nas/ gdzieś głęboko ciągle trwa /strażnik światła w każdym z nas czeka wciąż na lepszy czas - już widzę te tłumy śpiewające gromko na koncertach! I zapewne będzie tak na najbliższych koncertach Turbo, o których TU. Na skrzydłach nut, to balladowa, dająca do myślenia kompozycja o "starych dobrych czasach" gdy w nocy nie chciało się spać/z uchem przy radio mijał ci czas. To swego rodzaju rozprawa z systemem panującym w mediach, gdzie nie ma miejsca na dobrą muzykę, na młode zespoły które grają coś wartościowego. Do tego mocna wstawka w środkowej części kompozycji i delikatne zakończenie faktycznie przywołujące na myśl lot na tytułowych skrzydłach nut. Następnie Niebezpieczny Taniec - lekkie zaskoczenie (chociaż, czy zmiany nastroju powinny nas dziwić w muzyce hard/heavy?) po subtelnej balladzie. Szybki wstęp, bez zbędnego przydługiego wstępu po kilku chwilach wchodzi wokal. Nie można odmówić Struszczykowi talentu. Jego wokal naprawdę mi imponuje, jednak tekst w tym utworze zaczyna mnie niepokoić. Brzmi po prostu.. dziwnie. Przekaz jest, i owszem, jednak mam wrażenie, że słowa dobrane są jakoś pokracznie i momentami brzmią śmiesznie. Na szczęście jest tylko kilka takich momentów na tej płycie. Szczególnie Obietnica lepszego dnia, kolejny utwór, zniewala mnie swoim tekstem i sama nie wiem co o nim myśleć. Z jednej strony, rozumiem, że trudno pisać o wpływie technologii na nasze życie inaczej, niż używając słów jej pokrewnych ale nie zmienia to faktu, że czuję w środku coś dziwnego słysząc jak w piosence heavymetalowej wokalista śpiewa: syntetyczny cyfrowy blask/ jak obietnica lepszego dnia albo: papierowe zdjęcia wyblakły/setki nowych na dysku są/lecz ekran nurzy cię silnym zbyt światłem(...) itd. Następnie Tunel - utwór instrumentalny, tradycyjnie takowy musiał znaleźć się na krążku poznaniaków i tradycyjnie też nie można się do niczego przyczepić. Może tylko tyle, że jest ciut za długi jak na instrumental i trochę za bardzo przypomina mi pewien utwór Żelaznej Dziewicy ;]. Na przekór nocy to również utwór mocny, nieco monumentalny, ale szybki. Różnice tempa i ciekawe rozwiązania, fenomenalne wokale i tematyka trudnego dzieciństwa czynią go po prostu porządnym, heavymetalowym kawałkiem. Nieco na modłę maidenowską rozpoczyna się przedostatnia kompozycja, Noc już woła. W warstwie tekstowej jest to dobra klamra dla całego albumu: szukasz starych zdjęć/ w twoim oku łza/ szukasz starych płyt z młodych lat (..) twój czas odpłynął w dal/ nie wrócisz tam choć może coś zmienić byś chciał. Ponadto ponownie w tekście przewija się motyw strażnika światła. Ten utwór, z założenia mający być monumentalną kompozycją, jest taki na każdej płaszczyźnie Udało się to zarówno muzycznie jak i tekstowo. Całość zamyka Epilog - spokojny, bardzo liryczny i pięknie kończy temat - Całe życie twe/spadającej kropli dźwięk. Muszę przyznać, że tutaj Tomek Struszczyk dał popis tekstowy. Przepełniony trafionymi metaforami, zaśpiewany bez przesadnego patosu, Epilog aż prosi się o osobny tytuł, no ale.. nie można mieć wszystkiego. Zresztą, ramy koncept-albumu musiały zostać zachowane.
Obecnie Strażnik Światła jawi się jako jedno z najlepszych dokonań Turbo. I cieszy mnie, że mogę być świadkiem tak wspaniałego wydarzenia. Cieszy mnie, że zespół, który przez wiele lat miał problemy z tożsamością, wreszcie się odnalazł i oby tak już zostało. Potrzebujemy dobrego, heavymetalowego zespołu u nas w kraju. Potrzebne jest Turbo - żywa legenda, która jednak potrafi wyprodukować album świeży, aktualny a jednocześnie nawiązujący do korzeni nie tylko samego zespołu ale i gatunku. Teraz tylko czekam by usłyszeć ten wspaniały materiał na żywo.
Trudno mi oceniać Turbo ze względu na moją wielką sympatię do zespołu. Jednak mus to mus. Z jednej strony płyta zachwyciła mnie, z drugiej zastanawia mnie okładka, która jednak za bardzo mnie nie przekonuje.
Moja ocena to: 7.
Na płycie znajdziemy 11 utworów, w tym Prolog, rozpoczynającą całość gitarową balladę. Następnie dostajemy strzał prosto w kolano - szybki numer na początek, Na progu życia - i tak jak w tytule, otrzymujemy poetycki opis narodzin. Muszę przyznać, że ten utwór należy do moich faworytów. Szybkie tempo, dobry tekst, świetne linie wokalu no i oczywiście rewelacyjne solówki, co zresztą nie jest nowością w twórczości Turbo. I trzeba się zgodzić z Wojtkiem Hoffmannem - ten numer jest idealny na początek płyty. Następnie Szept Sumienia - tutaj też mamy dobry tekst, temat bardzo aktualny - porzucenie młodzieńczych ideałów, życie w kłamstwie. Ponadto urzekł mnie refren: Dźwigasz brzemię co jak kamień kolana gnie/co do dołu ciągle woła/zapomniałeś sam co prawdą jest a co nie/czy ją jeszcze znaleźć zdołasz. Na dodatek ciekawe, nieco rozluźniające zwolnienie w środku - bardzo ładna kompozycja. Szept Sumienia kończy się wyciszeniem, które przechodzi w tytułowego Strażnika Światła. Panowie ponownie się nie oszczędzają, narzucając szybkie tempo. Gra gitar znowu przypomina dawne dokonania Turbo. Do tego przebojowy refren Strażnik światła w każdym z nas/ gdzieś głęboko ciągle trwa /strażnik światła w każdym z nas czeka wciąż na lepszy czas - już widzę te tłumy śpiewające gromko na koncertach! I zapewne będzie tak na najbliższych koncertach Turbo, o których TU. Na skrzydłach nut, to balladowa, dająca do myślenia kompozycja o "starych dobrych czasach" gdy w nocy nie chciało się spać/z uchem przy radio mijał ci czas. To swego rodzaju rozprawa z systemem panującym w mediach, gdzie nie ma miejsca na dobrą muzykę, na młode zespoły które grają coś wartościowego. Do tego mocna wstawka w środkowej części kompozycji i delikatne zakończenie faktycznie przywołujące na myśl lot na tytułowych skrzydłach nut. Następnie Niebezpieczny Taniec - lekkie zaskoczenie (chociaż, czy zmiany nastroju powinny nas dziwić w muzyce hard/heavy?) po subtelnej balladzie. Szybki wstęp, bez zbędnego przydługiego wstępu po kilku chwilach wchodzi wokal. Nie można odmówić Struszczykowi talentu. Jego wokal naprawdę mi imponuje, jednak tekst w tym utworze zaczyna mnie niepokoić. Brzmi po prostu.. dziwnie. Przekaz jest, i owszem, jednak mam wrażenie, że słowa dobrane są jakoś pokracznie i momentami brzmią śmiesznie. Na szczęście jest tylko kilka takich momentów na tej płycie. Szczególnie Obietnica lepszego dnia, kolejny utwór, zniewala mnie swoim tekstem i sama nie wiem co o nim myśleć. Z jednej strony, rozumiem, że trudno pisać o wpływie technologii na nasze życie inaczej, niż używając słów jej pokrewnych ale nie zmienia to faktu, że czuję w środku coś dziwnego słysząc jak w piosence heavymetalowej wokalista śpiewa: syntetyczny cyfrowy blask/ jak obietnica lepszego dnia albo: papierowe zdjęcia wyblakły/setki nowych na dysku są/lecz ekran nurzy cię silnym zbyt światłem(...) itd. Następnie Tunel - utwór instrumentalny, tradycyjnie takowy musiał znaleźć się na krążku poznaniaków i tradycyjnie też nie można się do niczego przyczepić. Może tylko tyle, że jest ciut za długi jak na instrumental i trochę za bardzo przypomina mi pewien utwór Żelaznej Dziewicy ;]. Na przekór nocy to również utwór mocny, nieco monumentalny, ale szybki. Różnice tempa i ciekawe rozwiązania, fenomenalne wokale i tematyka trudnego dzieciństwa czynią go po prostu porządnym, heavymetalowym kawałkiem. Nieco na modłę maidenowską rozpoczyna się przedostatnia kompozycja, Noc już woła. W warstwie tekstowej jest to dobra klamra dla całego albumu: szukasz starych zdjęć/ w twoim oku łza/ szukasz starych płyt z młodych lat (..) twój czas odpłynął w dal/ nie wrócisz tam choć może coś zmienić byś chciał. Ponadto ponownie w tekście przewija się motyw strażnika światła. Ten utwór, z założenia mający być monumentalną kompozycją, jest taki na każdej płaszczyźnie Udało się to zarówno muzycznie jak i tekstowo. Całość zamyka Epilog - spokojny, bardzo liryczny i pięknie kończy temat - Całe życie twe/spadającej kropli dźwięk. Muszę przyznać, że tutaj Tomek Struszczyk dał popis tekstowy. Przepełniony trafionymi metaforami, zaśpiewany bez przesadnego patosu, Epilog aż prosi się o osobny tytuł, no ale.. nie można mieć wszystkiego. Zresztą, ramy koncept-albumu musiały zostać zachowane.
Obecnie Strażnik Światła jawi się jako jedno z najlepszych dokonań Turbo. I cieszy mnie, że mogę być świadkiem tak wspaniałego wydarzenia. Cieszy mnie, że zespół, który przez wiele lat miał problemy z tożsamością, wreszcie się odnalazł i oby tak już zostało. Potrzebujemy dobrego, heavymetalowego zespołu u nas w kraju. Potrzebne jest Turbo - żywa legenda, która jednak potrafi wyprodukować album świeży, aktualny a jednocześnie nawiązujący do korzeni nie tylko samego zespołu ale i gatunku. Teraz tylko czekam by usłyszeć ten wspaniały materiał na żywo.
Trudno mi oceniać Turbo ze względu na moją wielką sympatię do zespołu. Jednak mus to mus. Z jednej strony płyta zachwyciła mnie, z drugiej zastanawia mnie okładka, która jednak za bardzo mnie nie przekonuje.
Moja ocena to: 7.
Komentarze
Zgadzam się, że Turbo wydali bardzo dobry album. Słychać tu swobodę i, mimo tak długiego stażu na scenie, radość grania. Co do tekstów to ciężko mi się wsłuchiwać w liryki, zwłaszcza w polskie, więc tym bardziej cieszy nakreślenie przez Recenzentkę konceptu albumu i treści poszczególnych tekstów :)
Na osobną uwagę zasługuje osoba Tomasza Struszczyka, który z powodzeniem zastąpił Grzegorza Kupczyka. Słychać, że doskonale wpasował się w zespół.
Cóż...wychodzi na to, że zgadzam się z recenzją i nie pozostaje mi nic, tylko się pod nią podpisać.