faith no more, czyli dlaczego żałuje że nie jestem obrzydliwie bogaty

Download Festival to zacna impreza, nie dość że mają konkretny zestaw gwiazd, to jeszcze transmitują na żywo koncerty w sieci.

oglądam sobie taki "nagrany" koncert (kiedyś czatowało się z pilotem od videoodtwarzaczy na mtv, teraz z odpowiednim programem w sieci) Faith No More, świeżo po reaktywacji.
i co? i miazga, Patton jest geniuszem (Soło - do Ciebie kieruję te słowa: Dave G. i Bono mogą mu buty szorować co najwyżej!) a Bordin jest staruchem już, siwizna jak cholera, może Ozzy mu czopki jakieś swoje dodawał?

na chwilę obecną koncert FNM w naszej ojczyźnie raczej mnie ominie. ale jakby jakaś szczęśliwa okazja się pojawiła (wiecie, na przykład 200zł za skoszenie trawnika obok domu) to jadę do tego nieszczęsnego TrujMiasta, na tego nieszczęsnego lansiarskiego Openera i będę się dobrze bawił. ale to jakby jakaś szczęśliwa okazja się pojawiła.

idę powydzierać się do Midlife Crisis.

Komentarze