Verses of Steel tour, uuuuuuuuu!!

Żustin: Jak nam się podobało Acid Drinkers w Gwincie, w Białymstoku? Czy w ogóle warto było iść i .. no właśnie? Co było nie tak, a czym koncert się wyróżniał?


stab: zaznaczam że wcześniej byliśmy na Łódzkim koncercie z cyklu "Verses of Steel Tour uuuuuuuuuuuuuuaaaah", więc porównanie mamy całkiem całkiem. zaczynamy od pozytywów czy negatywów?


Żustin: Myślę, że na początek lepiej pozbyć się żółci z trzewi. Niechże więc będą negatywy...


stab: w takim razie wyliczankę czas zacząć: przede wszystkim Gwint, klub który nie prezentuje sobą niczego ciekawego, z nagłośnieniem które jest fatalne. paradoksalnie w tym właśnie miejscu odbywa się większość topowych koncertów w Białymstoku...


Żustin: po drugie : najważniejsze chyba... ileż można czekać na koncert!? Na dużych koncertach u nas w kraju nieraz długo się czeka na wielkie gwiazdy, ale czekanie 1,5 godziny na support po tym, jak zagrał on zaledwie 2 kawałki i "coś trzeba było przepiąć"... Czegoś tu nie rozumiem. I zastanawia mnie tłumaczenie, że "aparatura zwariowała". Skoro władze klubu twierdzą, że to najlepszy sprzęt w Białymstoku, to czemu tak się dzieje? Może i można od niego ogłuchnąć, ale faktem jest, że niekiedy Titusa nie było słychać, a o Popcornie nie wspomnę... No chyba, że dobrze słychać było tylko na stanowisku dźwiękowca. Jeśli tak, to gratuluję talentu w partoleniu gigów...


stab: obsługa techniczna Gwintu znana w świecie jest z tego iż koncerty regularnie partoli. może to wina braku klimatyzacji? pot kapiący z sufitu (co niektórzy często biorą za przenośnię, lecz rzeczywistość okazuje się bardziej realna niż boimy się przypuszczać) mógł przecież uszkodzić jakieś tam kabelki...


Żustin: No tak, sama byłam zaskoczona tymi strużkami na ścianie tuż nad sceną hehe


stab: faktem bolącym jest że w porównaniu z koncertem w Łodzi od strony technicznej Białystok wypadł fatalnie... jednak w koncert który zapowiadał się na z góry spalony nieoczekiwanie przerodził się w koncert poprawny, głównie za sprawą żywiołowego występu Acidów i reakcji publiczności. jak Żustin-Łodzianka ocenia swą rodzimą publiczność na tle publiczności podlaskiej?


Żustin: Prawdę rzeczesz drogi Stabie :) Pod względem technicznym Białystok leży, ale publiczność niesamowita! Ludzie bawili się świetnie (ech te siniaki na całym ciele... ) i ogólnie podobało mi się to, że na supportach też można było zobaczyć morderczy młyn pod sceną! W Łodzi zaledwie grupka fanów rozkręciła niewielkie pogo. Choć zaznaczyć muszę, że Wytwórnia Toya jest nieporównanie większa pod każdym względem, więc ludzi na pewno też było więcej... Co z tego wynika? Mogli zrobić większe pogo :D

Właściwie to.. na SUPPORCIE, bo Freak zobaczyliśmy jedynie 2 piosenki...


stab: tak, szkoda mi Freak, bo pomimo tego że to takie banalne połączenie Korna z hardkorami pokroju Schizmy mieli szansę na przekonanie do siebie publiczności, zmarnowaną jednak przez techniczne maskarady. NoNe, choć dało (tak jak przewidywałem w trakcie) skrócony do 5 kawałków set dokonało niemożliwego - chłopaki w krótkim czasie zdobyli sympatię ludzi. pierwszy raz widziałem że ludzie krzyczą nazwę supportu w chwili gdy zaraz ma wystąpić gwóźdź programu.


Żustin: Tak, to było faktycznie niezwykłe!


stab: a co powiesz o setliście? o "szczałach wykopanych specjalnie na trasę dawno nie granych lub nie granych w ogóle"? i o wykonaniu "Deuce" na 8 gitar? (hehe :) )


Żustin: "Szczały wykopane specjalnie na tę trasę" widocznie zaskoczyły wielu fanów Acid. To, że my znaliśmy setlistę pomijam, ale większość nie była świadoma co ich czeka i niektórzy wciąż domagali się jednego albumu, jak mantrę powtarzając "Infernal Connection, infernal connection"... Takie to smutne i płytkie, że nieraz ma się wrażenie, że ludzie znają tylko jeden album tak szacownego zespołu jakim jest Acid Drinkers...


stab: tak jak ten koleś który chciał koniecznie spoufalić się z Titusem i Ślimakiem :P są ludzie...


Żustin: A "Deuce" Kissów na 8 gitar mnie zmiażdżyło! Dobrze, że w porę mnie uświadomiłeś co się dzieje na scenie, bobym przegapiła najlepsze! To był szok, ale i wspaniała inicjatywa w jakiś sposób wynagradzająca nam ten czas oczekiwania i nerwy... Ciekawe, czy w innych miastach też zrobili ten numer? Jak myślisz?


stab: nie wiem, trzeba będzie spytać się na Acidolki :) Generalnie setlista jest w pytałke, może brakuje kilku utworów, może narzekam bo nie ma nic z mojego ulubionego High Proof, może zamiast Drug Dealer z Infernal Conection alboom (uuuuuuu) powinno być Dancing in a Slaughterhouse? może, ale to kosmetyka. nowe utwory są świetne, szczały w postaci "I'm the mystic" to rewelacja. i tylko szkoda że ochrona postarała się o to aby przerwać Olassowi ten zacny kawałek.. cóż, ochrona gwintu to temat na osobny artykuł :?


Żustin: Może nie wypowiadajmy się już na temat "szanownych" ochroniarzy, bo to żal wielki, że potrafili zepsuć taki kawałek :/ No ale na szczęście taka sytuacja już w trakcie koncertu się już nie powtórzyła. Mnie bardzo podobał się Olass w ogóle. Pięknie wpasował się w Acid Drinkers i słuchając NoNe supportującego AD cieszę się, że już tam nie gra :) Bo w Acidach odwala kawał dobrej roboty, świetnie śpiewa (i charczy, jak w Gwincie przed Blues Beat Down :P ) no po prostu pokłony dla Olassa !


stab: pokłony dla Olassa, pokłony dla Acidów!!


Żustin: reasumując, koncert bardzo udany, mimo problemów technicznych Acidzi miażdżą i wiadomo to nie od dziś. Wynagrodzili nam czekanie w zadymionym i spoconym (dosłownie) Gwincie solidną dawką "szczałów" którego niejednego rozwaliły na łopatki i spowodowały bóle karku, ramion, żeber i innych części ciała. I o to chodziło!


stab: amen :)


Żustin: amen :D


Fotos koncertos - Katarzyna Gwóźdź (Stodoła, 23.10.2008)

Komentarze

Anonimowy pisze…
Dyskusja żenada, Jakby kilku wrzeszczących baranów dało powiedzieć człowiekowi ze sceny co się stało (a próbował wyjaśniać) to by nikt nie pisał takich pierdół o technice. Tym razem Gwint się postarał i zamówił dobrą technikę - niestety jak można był zauważyć mieli poważną awarię i z tego co widziałam koncert wisiał na włosku w całości. Mercedesy też się czasami psują a ludzie zapierdalali przez 3 godziny żeby koncert uratować. Ciężko obwiniać kogoś że coś się w prądzie przepali i spowoduje popsucie najważniejszych urządzeń. Cud że koncert się odbył i brawo za odwagę dla Acidów, że zdecydowali się mimo wszystko zagrać (podczas prób naprawiania sprzętu widziałam, że jednego z techników Acidów (basistę NONE) poraził prąd!!!!!). Wniosek dla wszelakich zespołów po tej dyskusji prosty. NIE GRAĆ. i nie narażać się na "takie uwagi"
TNT pisze…
Chciałabym jednak zaznaczyć, że uważam, iż zespoły raczej nie zostały przez nas "objechane". I także jesteśmy pełni podziwu dla nich, że mimo wszystko zagrali. Ja także zdawałam sobie sprawę, że koncert mógł się wcale nie odbyć. Co nie zmienia faktu, że takie próby powinny odbywać się dużo wcześniej, a sprzęt widocznie musiał mieć jakieś wady skoro stało się tak, jak się stało.


Poza tym koleżanko, mam wrażenie, że nie przeczytałaś całej recenzji, jedynie ograniczyłaś się do fragmentów o technice. Bo co do zespołów, to raczej zebrały same pozytywne opinie od nas. Więc nie wiem o czym mowa.
stab pisze…
zaryzykuje stwierdzenie że żenadą jest wypowiedź pani anonimowej u góry. zespoły objechane przez nas nie zostały absolutnie, nigdzie też nie napisaliśmy że to wszystko wina Acidów, None lub Freak. obsmarowany został klub gwint wraz ze swoim zajebistym nagłośnieniem, szczerze mu się należało. ktoś tu chyba ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem :]

skoro "dobra technika" ma poważną awarię na samym początku koncertu na miano "dobrej techniki" nie powinna zasługiwać, "dobra technika" winna posiadać mechanizmy zabezpieczające przed uszkodzeniem w wypadku gdy coś się w prądzie przepali. dobra technika to taka gdzie jakość nagłośnienia jest dobra w praktyce a nie tylko w teorii. gitary Popcorna przez cały koncert nie było dobrze słychać! dobra technika jest dobrą techniką wtedy gdy nie zawodzi i słychać że JEST dobrą, nie wtedy gdy organizatorzy i ich sympatycy mówią "o tak, to jest najlepszy sprzęt nagłaśniający w B-stoku"
mój durny los pisze…
a ja sue z jednym zgodzę: Gwint jest do bani i unikam tego ustrojstwa jak cholerra! bleh. o koncercie sie nie wypowiem bo mnie nie było, ale ciekawą forme przybrało Wasze sprawozdanie. bo zapisałam Wasz blog testowo/przypadkowo w ramach manewrów internetowych,ale cos czuje ze bede zagladac tu czesciej, i nawet czytac o Aicidach.no no :D:D
mój durny los pisze…
o kurwa,jest tu gdzies edycja ?? sorry za wała w nazwie zespołu