1125 - For When Tomorrow Comes

nie spodziewałem się tak dobrego materiału.

1125 znałem wcześniej ze średnio znośnego hardkoru, połączonego z bełkotliwym wokalem. zupełnie nie rozumiałem faktu iż zespół ten mianowany był/jest legendą polskiej sceny hc. im większy bełkot tym większa legenda, myślałem sobie...

jakże byłem zaskoczony wielce, gdy przez zupełny przypadek wpadłem na najnowszy materiał legendy. sprawdzałem czy to na pewno 1125, czy to nie są czasem jacyś nowojorscy hardkorowcy. nie byli. to najprawdziwsze tysiącstodwadzieściapięć. w odświeżonej formie, lecz oczywiście na lepsze.

nie będę się długo rozwodził, gdyż płytka trwa 25 minut, dzięki czemu wchodzi jak kulig rwący z kopyta. można jej słuchać bez ryzyka nieprzebrnięcia przez materiał za jednym zamachem. kompozycje są konkretne, wokal jest konkretny, język angielski jest konkretny. konkretne 25 minut konkretnego, bardzo dobrze brzmiacego hc. począwszy od drugiego utworu (skandowane intro ominę, gdyż jest skandowanym intrem :) dostajemy porządnego kopa w tyłek, który nie pozwala nam na odpoczynek do końca trwania albumu, po czym chcemy jeszcze i wracamy do początku.

płytą For When Tomorrow Comes 1125 udowadniają że naprawdę zasługują na miano legendy polskiej sceny hc o nowojorkim rodowodzie. z miejsca stałem się sympatykiem zespołu, lecz po ich stare nagrania nie mam zamiaru sięgać.

ocena - 7

Komentarze

Anonimowy pisze…
POZDRO ZE ZLOTOWA. DZIEKI ZA RECENZJE ;) KAZDY MA W ZYCIU SWOJ CEL.
z mapą w lesie pisze…
Nie miałem okazji słuchać tegoż wydawnictwa, ale zareklamowane godnie zostało.

No i pozdrawiam również anonimowego wysłannika z GoldenCity